Opowiadania

Jeśli chcesz mi wysłać opowiadanie:         OPOWIADANIA



Od Tosi          O założeniu watahy                                   
Pewnego dnia,gdy byłam jeszcze małą wilczycą,spacerowałam po lesie należącym do watahy moich rodziców. Usłyszałam bardzo głośne i straszne hałasy. Okazało się,że na teren watahy,wdarły się dwie sąsiednie,agresywne watahy,toczące ze sobą wojnę. W moim domu zapanował wielki chaos. Uciekałam daleko,najdalej jak się tylko da.Już nie spotkałam swoich rodziców. Parę lat później,gdy biegałam sobie po kolorowej łące,napotkałam stado świetlików. Przypatrywałam im się chwilę i nagle one zaczęły pędzić do pobliskiego lasu. Biegłam za nimi,nie spuszczając ich z oka. Nagle zatrzymały się w centrum starego lasu. Las wyglądał mi bardzo znajomo,jak bym już kiedyś w nim była. Nagle ujrzałam wizję. Okazało się,że dotarłam do mojego starego domu. Zobaczyłam też zakończenie bitwy dwóch sąsiednich watah. Moi rodzice poświęcili swoje życie,ratując swoją watahę. Większości wilków przeżyła i założyła własne watahy. Ja też postanowiłam założyć watahę. Tak więc zrobiłam. Od tamtej pory mam własną watahę. Poznałam też wilczycę Lolę,która została moją najlepszą przyjaciółką na zawsze i samicą Beta.



Od Amora
Nareszcie znalazłem watahę. To mój pierwszy prawdziwy dom,ale nikogo tu nie znam. Poszedłem więc na spacer. Wtedy ją zobaczyłem. Piękna,biała wadera siedziała na polanie.
-Cześć-zagadnąłem-mam na imię Amor,jestem tu nowy.
-Cześć-powiedziała pogodnie-Ja jestem Rose.
-Oprowadziłabyś mnie po naszych terenach?
-Tak-odpowiedziała wilczyca.
Powędrowaliśmy przed siebie. Minęliśmy plażę,lochy i wodospad,trochę pogadaliśmy. Doszliśmy do wodopoju:
-Jak ci się tu podoba?-spytała Rose wskakując do wody.
-Tu? Bardzo-odpowiedziałem i również wskoczyłem do wody.
Rose z zaskoczenia ochlapała mnie,a ja się odwdzięczyłem tym samym. Pospiesznie wyszła na brzeg:
-Muszę się wysuszyć. Woda źle robi na moje zacne futro!
-Serio?-spojrzałem na nią niczym na plastik
-NIE!-wskoczyła na bombę do wodopoju,a ogromne fale mnie zalały
-Osz ty!-próbowałem na nią skoczyć,lecz Rose zrobiła się niewidzialna-Hej,gdzie jesteś?-zastanawiałem się.
Rose natomiast raz ujawniała się,raz znów znikała.
-Jakiś problem ze znalezieniem mnie?-śmiała się głośno,lecz nagle to ja zniknąłem.
-Chwila,co jest?-przybrała zwyczajną postać
-BU!-wskoczyłem na Rose.
Też zrobiłem się widoczny i zszedłem z Rose.
-Wiesz,na moje futro też woda działa fatalnie-zażartowałem
-Brrr,zimna-oznajmiła Rose
-Poczekaj-powiedziałem i zacząłem podgrzewać wodę
-Co robisz?-zapytała wadera
-Podgrzewam wodę.Jest ciepła,czy podgrzać jeszcze trochę?
-Wystarczy,bo zaraz się tu ugotujemy-zaśmiała się-Chociaż w sumie to zjadłabym coś...-wyszła z wody
-Mogę coś upolować,jeśli chcesz-zaproponował basior
-Dziękuję,dam sobie radę-powiedziała zabijając zajączka-A może ty się poczęstujesz?-jej spojrzenie mówiło samo za siebie-Ok,można być dżentelmenem,ale nie ze wszystkiego wyręczać!
-Wybacz,nie chciałem...-zacząłem się tłumaczyć,a Rose wybuchła śmiechem
-Strasznie się wszystkim przejmujesz,wiesz?
-Wiem-spuściłem wzrok
-Poczęstujesz się?-zaproponowała ponownie Rose
-Chętnie-powiedziałem i wziąłem kawałek zająca-Powiesz mi coś o sobie,bo na razie wiem tylko,że masz na imię Rose,umiesz być niewidzialna i jesteś zniewalająco piękna-nie mogłem się powstrzymać.
-Jejciu,bo się zarumienię...-zaśmiała się-No dobrze,przygotuj się na nuuuudny wykład:więc jestem Rose,mam 4 lata,pochodzę z Alaski,lubię łososie i ogólnie takie takie... Tak czy inaczej nie lubię mówić o sobie,pomówmy o tobie.
-O mnie? Więc ja mam 4,5 roku i pochodzę z dziwnego lasu,w którym są skrzydlate bobry. Kiedy byłem szczeniakiem porwali mnie ludzie i wystawili na walki uliczne. Jak im uciekłem,złapali mnie po raz drugi i wadzili do czegoś na co mówili zoo. Znów im uciekłem i trafiłem tutaj. Lubię jelenie i gołębie.
-Zacnie-odpowiedziała.
Nagle zaczęło jej się straaaaasznie nudzić. A kiedy się nudzi,robi bardzo dziwne rzeczy. Tym razem były to...Fikołki!
-Yyy,Rose,co ty robisz?-spytałem lekko zdziwiony
-Tak się dzieje,kiedy nie mam żadnego fajnego zajęcia
-No to może pogramy w chowanego?-zaproponowałem
-Szukasz!-stała się niewidzialna i pohasowała ukryć się w najlepszej kryjówce na całym terytorium
W końcu ją znalazłem. Rose zrobiła się widoczna i powiedziała:
-Jak mnie znalazłeś?
-To tajemnica...-odpowiedziałem
-Podglądałeś!-oskarżyła mnie
-Nie,i tak bym cię nie zobaczył. Szedłem po twoich śladach
Od Rose
- No dobra, druga runda. Ale teraz nie będzie tak łatwo! - oznajmiłam z uśmiechem, a kiedy się odwrócił, po cichu oddaliłam się, dokonując wszelkich starań, żeby upodobnić ślady do śladów lisa. Następnie wślizgnęłam się do nory tegoż zwierzęcia i przeczołgałam się tunelami. Ha ha, Amor w życiu się tędy nie przeciśnie! Zaletą było również to, że pachniałam jak lis. Kiedy wyszłam, nie chcąc zostawiać śladów zrobiłam ogromnego susa i wskoczyłam do wodopoju. Trochę płynęłam, aż znalazłam zarośla w których rosły białe kwiaty. Ukryłam się w nich i wtopiłam się w tło.
Od Amora
Rose schowała się tak dobrze,że nie mogłem jej znaleźć. Szukałem dobre dwie godziny. W końcu zobaczyłem krzak białych kwiatów,który lekko dygotał. Zbliżyłem się,odgarnąłem krzaki i rzekłem:
-Rose nie chowaj się już
-Co tak długo?-zapytała mnie Rose
-Masz bardzo dobre pomysły na kryjówki-Rose nic nie odpowiadała,więc ciągnąłem-Ściemnia się. Odprowadzić cię?
-Jak chcesz
Więc poszliśmy do jaskini Rose.
-No to cześć-powiedziała
-Cześć-rzekłem i nie wytrzymałem,krzyknąłem-Rose,kocham cię! Zostaniesz moją miłością,moją partnerką?
Od Rose
Jojciu, zdziwiłam się. Takie... Szczere wyznanie... Nie wiedziałam co powiedzieć, to stało się tak szybko - pół dnia zabawy w chowanego i już? Ale cóż, warto spróbować, taka okazja może się już nie powtórzyć:
- Jasne, czemu nie? - odpowiedziałam lekko zmieszana.




Od Loli
Moja przygoda z dołączeniem do watahy miała miejsce już jakiś czas temu. Jak zwykle bawiłam się swoją mocą teleportowania. Oczywiście wtedy nie miałam jeszcze tyle doświadczenia,więc czasami lądowałam np. na Biegunie Południowym,chociaż chciałam być na Hawajach. Pewnego razu zachciało mi się przygód,więc zaryzykowałam i poprosiłam,aby moja moc zabrała mnie w nieznajome miejsce,które przyniesie mi dużo radości i przygód. Myślałam,że zabierze mnie gdzieś w kosmos,lecz ku mojemu zdziwieniu znalazłam się na polanie w starym lesie. Po środku łąki stała miło wyglądająca wilczyca,więc podeszłam i zagadałam ją. Okazało się,że jest to jej dawny dom i zamierza stworzyć tu własną watahę. Mi bardzo spodobał się ten pomysł i grzecznie zapytałam czy mogłabym do niej wstąpić. Ona zgodziła się. Mianowała mnie nawet Betą i od tamtej pory jesteśmy najlepszymi kumpelkami!



Od Amora
Znów wystawili mnie do walki. Tym razem z moim bratem Bonesem. Najpierw go nie poznałem i rzuciłem się do ataku,ale wtedy powiedział:
-Amor,uspokój się!
Wtedy go poznałem.
-Bones...wybacz,nie poznałem cię.
-Nic dziwnego,ale teraz posłuchaj. Uciekniemy stąd,tylko musisz mnie słuchać...-i opowiedział mi plan-Na trzy-powiedział-raz...dwa...TRZY!
Skoczyliśmy do ludzi. Zacząłem gryźć ich po nogach i rzucałem do gardeł. Dwóch już zabiłem i pobiegłem pomóc Bonesowi z pozostałymi czterema i mój brat krzyknął:
-TERAZ!!!-biegliśmy ile sił w łapach,a te człowieki za nami. Mieli broń i zaczęli strzelać. Oberwałem w łapę,ale to było tak blisko lasu,że nie mogłem się poddać,biegłem dalej.
-Musimy się rozdzielić!-krzyknął Bones
-Nie!-odpowiedziałem,nie mogłem go zostawić
-Musisz,zostało już tylko dwóch i biorę ich na siebie!
-Nie,nie zgadzam się-i znowu to zrobił,teleportował mnie do jakiegoś lasu.
Poszedłem szukać jeziora,by się napić i po kwadransie znalazłem. Napiłem się,wszedłem po wodzie na sam środek i utworzyłem z wody jamę. Gdy obudziłem się rano,zobaczyłem wilczycę wpatrującą się w jamę,którą zrobiłem. Wyszedłem do niej i powiedziałem:
-Cześć,jestem Amor,a ty?
-Ja jestem Tosia-odpowiedziała
Wiesz może,gdzie tu jest jakaś wataha?
-Jest
-To super! A gdzie jest para Alfa,chciałbym dołączyć
-Ja jestem Alfą
-Aha,to mógłbym dołączyć?
-Jasne!-odpowiedziała Tosia,po czym pobiegła w stronę lasu-Chodź!-zawołała,a ja popędziłem za nią.
Bardzo się cieszę,że nareszcie mam dom.



Od Ziry i Cienia
Rodzina moja i Cienia znała się bardzo dobrze. Moi i jego rodzice snuli plany na przyszłość,byłam jeszcze wtedy w watasze: Mroku i światła. Wataha ta należała do moich i Cienia rodziców. Były dwie samice Alfa i dwa samce Alfa. Było tam ponad 50 wilków i wilczyc. Wszystko układało się dobrze,dopóki dość blisko naszej watahy zamieszkali ludzie. Ludzie ci od razu wzniecili niepokój. Żyliśmy z ludźmi w pokoju,dopóki zaczęło braknąć jedzenia. Ludzie nie wiedzieli,że w sąsiedztwie mieszkały wilki. Łowcy zapuszczali się na terytoria wrogich watah,ale i tam jedzenia nie było. W końcu zdarzyła się rzecz okropna. Ludzie zaczęli zapuszczać się na nasze terytorium. W końcu dotarli na miejsce. Oczom ich ukazały się wszystkie wilki z naszej watahy. Ludzie mieli ze sobą broń i na pierwszy ogień poszły Alfy. 20 ludzi zaczęło strzelać do nas i cztery kule trafiły do moich i jego rodziców. To był okropny widok. Moja mama zanim upadła na ziemię kazała wszystkim uciekać i tak zrobiliśmy. Ja i Cień udaliśmy się na północ. Tam spotkaliśmy wilczycę,która miała na imię Tosia. Przyjęła nas do watahy i od tego dnia,ja i Cień jesteśmy razem.



Od Naravi
Przechadzałam się po watasze,gdy napotkałam Arashi'ego.
-Cześć Arashi-powiedziałam
Przyjrzałam mu się ciekawie. Byłam w watasze już dłuższy czas,a Arashi'ego prawie nie znałam. Czekałam na jego reakcję. Nie musiałam tego robić długo.
-O,witaj Naravi. Co tu robisz?
-A,nic... Nudzi mi się... Może się przejdziemy?-spytałam.
Miałam nadzieję,że lepiej go poznam...
Od Arashi
Pierwszą osobą którą napotkałem na tym spacerze była Naravi. I ten fakt mnie ucieszył. Nie mam pojęcia czemu. Na jej pytanie przyjaźnie się uśmiechnąłem. 
- Dobrze! - odpowiedziałem patrząc się w jej oczy. Oto, zwykły nawyk.
Od Naravi
- Dobrze! - odpowiedział. Muszę powiedzieć, że się uśmiechnęłam. Popatrzyłam na niego, a potem na wodospady. 
- Hmm... - mruknęłam 
- No, to gdzie pójdziemy? - spytał. 
- Może nad wodospady?

Od Arashi
Nad wodospadami jeszcze nie byłem, więc chętnie kiwnąłem łbem, po czym lekko dotknąłem Naravi łapą. 
- Ganiasz! - krzyknąłem odbiegając ze śmiechem. 
Złapie się na to i się ze mną pobawi?

Od Naravi
- Ganiasz! - krzyknął i odbiegł kawałek. Uśmiechnęła się lekko. Stanął i popatrzył się na mnie, a gdy zobaczył, że biegnę, zaczął uciekać. Dogoniłam go, dotknęłam łapą i zawołałam 
- Teraz ty! - zaśmiałam się




Od Dylana          Zauroczenie?
Ostatnio przyglądałem się nowej wilczycy - Windy Night. Ale czemu się jej przyglądałem? Nie wiem. Chociaż... Mogłem być w niej... zakochany! Pewnego dnia, ładnego dnia, wyszedłem wyspany z jaskini. Rześkie, świeże powietrze mnie dotleniło. A ja popędziłem na wzgórze. Na wzgórzu spotkałem kogoś. To była Windy Night! 
- O... Cześć Windy. - powiedziałem lekko zmieszany. 
- Cześć Dylan. Co u ciebie? - spytała Windy.Wyglądała pięknie. 
- U mnie? Dobrze. A u ciebie?

Od Windy Night
- U mnie również dobrze. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Dylan patrzył się na mnie i nic nie mówił. Pomachałam mu łapą przed pyszczkiem:
- Ziemia do Dylana.. - zaśmiałam się.
Dylan pomachał lekko głową i zaśmiał się:
- Wybacz... Zagapiłem się...
- Na kogo się zapatrzyłeś..?
- Na twoje piękne oczy.. - powiedział i zaraz po tym odwrócił się zawstydzony.
Od Dylana
- Przepraszam Windy. Przepraszam... - powiedziałem i pobiegłem w dół wzgórza.
Windy pobiegła za mną. W pewnym momencie straciłem ją z oczu. A chwilkę później była przed moimi oczami.
- Czemu uciekłeś?
- Ja... Windy, zakochałem się w tobie.
Od Windy Night
- Serio?! - ucieszyłam się i rzuciłam na niego przytulając go.
- Cieszysz się..? - nie wiedział, o co mi chodzi.
- Tak, ja też cię kocham! - krzyknęłam liżąc go w polik.
- N-naprawdę?! - ucieszył się i odwzajemnił całusa.
- Naprawdę.. - przytuliłam się do niego.
- Czyli.. Chcesz zostać moją dziewczyną..?
- Tak! Tak! Tak! - wtuliłam się w jego futro.
Zostaliśmy parą.. Tak się cieszę..



Od Claudeen          Jak dołączyłam do watahy?
Pewnego dnia spacerowałam sobie po ogrodach z moim chłopakiem, Senajem. Był piękny wiosenny dzień. Muszę Ci coś powiedzieć- powiedział nieśmiało bo taki był z natury. Oczy mi zabłysły, wiedziałam o co chce spytać. Nagle przybiegła matka Senaja, samica Alfa i powiedziała: Musimy iść. 
- Zaraz- poprosiłam. 
- Teraz!!! 
- Dlaczego?- spytał. 
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, rozumiesz?- odkrzyknęła. 
- Dokończymy innym razem.- Powiedział Senaj i zaczął biec. 
Prawie się rozpłakałam, ale jednak pobiegłam. 
Szliśmy przez las. Szłam ze spuszczoną głową obok Senaja. A on patrzył na mnie co chwila, ale nic nie mówił, bo taki był: nieśmiały. Nagle coś usłyszałam. 
- Przepraszam na chwilę- powiedziałam i wbiegłam w zarośla. Tutaj było ciemno i zimno. Coś przemknęło za mną i zaczęło biec w przeciwnym kierunku. Pobiegłam tam, w końcu się zmęczyłam i stanęłam. Istota też się zatrzymała i wyjrzała z za drzewa. Był to wilk. 
- Cześć- powiedziała wilczyca. Co tu robisz? 
- Yyy, właściwie to nic- odparowałam z zakłopotaniem. Ale wtedy do mnie coś dotarło. Biegłam około 5 minut nie było mowy aby odnaleść moją watahę. Szczególnie, że się już przemieścili. 
-Senajjj!!!- krzyczałam i krzyczałam, aż zaczęłam płakać. 
- W końcu znudzona moją parodią wilczyca, przewróciła oczami i powiedziała: Chodź do nas, Tośka na pewno cię przyjmie. 
- No dobrze- powiedziałam bo co innego mogłam zrobić w pustym, zimnym lesie?- A jak ty masz na imię? 
- Lola- odparła wilczyca, a ty?- dodała. 
- Claudeen. 
Tosia faktycznie mnie przyjęła. I choć bardzo, bardzo tęsknie za Senajem i całą resztą, to tu nie jest aż tak źle!



Od Naili          Początki
Szłam właśnie ścieżką wskazaną przez moją podszywaną mamę, czyli Boginię Nocy i Księżyca. Powiedziała że powinnam znaleźć watahę i partnera. Ale ja wciąż myślę o moim rodzeństwie!! Szłam i szłam kiedy natknęłam się chyba na czyjeś tereny! Ale czyje? Nagle stanęłam i obejrzałam się w tafli wody. 
-Ahhh Kim ja jestem? 
Powiedziałam sama do siebie. Nagle w wodzie zobaczyłam odbicie rudej wilczycy z naszyjnikiem i zielonymi oczkami. Wystraszyłam się kiedy powiedziała: 
-No właśnie kim? 
Powiedziała to miło. Odwróciłam się i wzięłam głęboki oddech. 
-Ja....jestem...no Naili. Szukam dachu nad głową... 
Wyjąkałam robiąc do wilczyce wielkie oczy. Czekałam na jej reakcję.
Od Tosi
-A ja jestem Tosia. Możesz mi mówić Tośka. Jesteś właśnie na terenach Wiosennej Watahy. Jeśli szukasz watahy,dołącz do nas!-powiedziałam wesoło
Naili uśmiechnęła się i chwilę zastanowiła. Po chwili powiedziała:
-Dołączę! Pewnie będę się tam świetnie bawić.
-To cudownie! Choć oprowadzę cię i przedstawię wszystkim wilkom. Może znajdziesz swoją bratnią duszę.-zaśmiałam się i zaczęłam oprowadzać ją po Wiosennej Watasze.
Wszystkie wilki ją zaakceptowały i się z nią przywitały. Naili była bardzo wesoła.
-No to teraz znasz wszystkie wilki.-powiedziałam-Mam nadzieję,że będzie i się tu dobrze żyło
-Dziękuję Tosiu!-przytuliła mnie i pobiegła do stadka wilczyc.
Od Naili
Byłam wdzięczna alfie. Od razu pobiegłam do wilczyc. Na początku gdy przedstawiała mi członków byli dla mnie bardzo mili. Mam nadzieję że tak zostanie. Samice gadały o swym dzieciństwie. Potem zaczęły prosić mnie. Protestowałam ale wreszcie zaczęłam:
-No więc miałam objąć przywództwo w watasze moich rodziców. Ale w dzień ceremonii zaatakowano nas. Kazano mi uciekać, tak zrobiłam. Gdy wróciłam po kilku godzinach w tamto miejsce wszyscy nie żyli. Na mnie rzucił się syn alf zabójców. Lecz ja się wyszarpałam i uciekłam. Potem chodziłam po lasach, znalazła mnie Bogini nocy i księżyca. Zostałam jej córką lecz dla mojego dobra kazała mi znaleźć watahę i partnera. Tak znalazłam się tu.
Kiedy skończyłam od tyłu zaszła mnie Tosia i powiedziała:
-Przykro mi....
Ale ja nie zamierzałam uronić łzy.
-Ja...idę odpocząć. A Tosiu przydzielisz mi jaskinię, czy mogę spać pod gołym niebem?
Zaśmiałam się.
Od Tosi
-Choć,zaprowadzę cię do jaskini dla wilczyc!-powiedziałam
-Już idę. A ta jaskinia jest duża?-spytała się Naili
-Taka jak moja,ale odrobinkę mniejsza-odpowiedziałam
Gdy byłyśmy na miejscu krzyknęłam do stadka komarów:
-Sio! Przydzieliłam wam domek!
-Spokojnie Tosiu...Ta jaskinia jest piękna! Dziękuję!-powiedziała zadowolona Naili
Od Naili
Jaskinia była ładna, bardzo. Podziękowałam ładnie i poprosiłam o trochę prywatności, czyli chciałam sobie pobyć sama. Lecz ta chwila nie trwała długo, do jaskini wpadła jakaś bielutka wilczyca. Zrobiłam minę niechęci.
-Siemka!
Krzyknęła samica.
-A tak, cześć.
Burknęłam cicho i nieśmiało.
-Jak masz na imię, jesteś nowa, co Cię tu sprowadza???
Ahh super samica zadawała mi sto pytań do. Co prawda powiedziałam:
-Naili....
Chyba nie usłyszała bo powiedziałam to bardzo cicho.
-Jak?
-Nazywam.....Naili...
Powiedziałam ciszej, ahh ta moja nieśmiałość.
-Raili? Jak masz na imię, no powiedz głośniej!
-Ja mam na imię Naili, tak jestem nowa.
Teraz byłam w przekonaniu że mnie usłyszała, zrobiłam minę takiego obrażalskiego.
-No, witaj Naili. Miło Cię poznać. Ja jestem Rose! Fajnie że dołączyłaś.
Super, przedstawiła się. Tak fajnie, musiałam dołączyć. Mama tego chciała.
-Tak, bardzo miło. Wiesz, jestem trochę... zmęczona, chciałabym ...pobyć sama. Dobra....?
Wyjąkałam nieśmiało.
-No ok, pa, znaczy do zobaczenia.
-Pa....
Wreszcie usiadłam i się uspokoiłam. Zasnęłam z uśmiechem na pyszczku.




Od Galaxy          Znalazłam!!
Udało mi się wykaraskać z wojny. Moje siostry uciekły. A mój brat sama nie wiem. Szwendałam się tak długo kiedy napotkałam jaskinię. Zauważyłam w niej pięknego samca, przystojnego. Ahhh jaki słodki. Ale szybko odwróciłam od Niego mój wzrok. Podeszłam do drugiej jaskini, tam leżała jakaś wadera o rudej sierści i inna o bielutkiej. Nagle obie się zbudziły, ziewnęły i spytały:
-Co ty tu robisz?!
-No wiesz ja szukam watahy, ujrzałam jaskinię i pomyślałam że są tu wilki i się nie myliłam.
Uśmiechnęłam się do wader. Pokazałam przy tym moje białe kły i czekałam ...co one wymyślą?
Od Tosi
Chwilę się zastanawiałam wraz z Lolą i razem powiedziałyśmy:
-Nie!
-Zaraz co? Ale,ale dlaczego nie?-spytała z zakłopotaniem Galaxy
Ja i Lola się na siebie spojrzałyśmy i zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej,co wam się stało? Z czego się śmiejecie?-powiedziała zdziwiona Galaxy
-No co ty! Uwierzyłaś? Żartowałyśmy!-powiedziałam nadal się śmiejąc
-Aha! To wy takie jesteście!-powiedziała Galaxy robiąc obrażoną minę
Ja i Lola zaniepokoiłyśmy się trochę,bo nikt się po tym żarcie nie obraził,ale Lola podeszła do niej i spojrzała jej prosto w oczy.
-Dobra,dobra! Już przestań!-wykrzyknęła Galaxy i zaczęła się śmiać
-To zawsze się sprawdza-powiedziała z uśmiechem Lola
-Masz rację.-powiedziałam-Galaxy,oczywiście,że cię przyjmiemy!
Od Galaxy
-No tak dzięki!
Zrobiłam minę zagłady. Czekałam na reakcję , właśnie jak one mają na imię.
-No dziewczyny ja już się wam wyspowiadałam teraz wy.
-Czyli??
-Ahh przedstawcie się mi.
-Dobra ja jestem alfą, jak już chyba wiesz. Tosia.
Przedstawiła się rudawa wilczyca. Miała fainą grzywkę.
-Miło...mi.
-Ja...Lola, wyrocznia i samica beta.
Poprawiła swoją kokardę na ogonie i ....kapelusz?
-Co dzień inny.
Odpowiedziała jakby na moje myśli.
-Umiesz czytać w myślach?
Spytałam z dziwną miną.
-Nie!
-No to dobrze. pokażecie mi jaskinię i przedstawicie członków lub niech ktoś mnie oprowadzi? Jestem jakby znużona ale pełna energii.
Od Tosi
-Lola może ty oprowadzisz Galaxy?-zapytałam Lolę
-Przepraszam,ale idę obserwować wiesz kogo...-odpowiedziała mi z wielkim uśmiechem na pyszczku
-Wiem,wiem. To ja cię oprowadzę Galaxy!
-Dobrze,no to chodźmy...-powiedziała Galaxy
Ruszyłyśmy w stronę Centrum Starego Lasu. Opowiedziałam Galaxy co tu się kiedyś zdarzyło i dlaczego założyłam watahę. Gdy już się wszystkiego dowiedziała,ja nagle zaczęłam się robić bardzo smutna. Przypomniało mi się,jak uciekłam sama i nie pomogłam moim rodzicom...
-Przepraszam,ale...-powiedziałam ze smutkiem
-Co,co się stało Tosiu???
-Nie,nie chcę o tym rozmawiać. Chodźmy dalej!-uspokoiłam się
Zaprowadziłam Galaxy na nasze Karaiby. Miło spędziłyśmy czas bawiąc się i biegając jak szczeniaki. Dobrze się poznałyśmy. Potem poszłyśmy nad Wodospad. Odświeżyłyśmy się i ruszyłyśmy dalej. Znalazłyśmy się w Ogrodzie Miłości. Opowiedziałam Galaxy co tu się zdarzyło ostatnio gdy tu byłam. Spacerowałyśmy jeszcze chwilę po Ogrodzie Miłości i poszłyśmy zobaczyć Tajemnicze Skały. Widok był piękny. Zakończyłyśmy naszą wycieczkę, a ja zaprowadziłam Galaxy z powrotem do jaskini.



Od Genezy i Luka          Niedługo dzieci!
Niedługo nasze dzieci się urodzą. A my nie mamy dachy nad głową. Co zrobimy? Przecież umrą , nie mamy odpowiednich warunków!!
-Luk co my zrobimy?!
Zaczęłam łkać a Luk mnie pocieszał:
-Będzie dobrze...tak.
-Ale niedługo małe się urodzą, a my nie mamy żadnej jaskini, czuję je...
Wyjąkałam z bólu. Nagle zobaczyłam wadery. Było ciemno i lał deszcz ale było je widać.
-Pomocy!!
Krzyczał Luk. Chyba cała wataha otoczyła nas. Na środek wyszła wadera, pewnie alfa.
Od Tosi
-Spokojnie. Mam na imię Tosia. Pomogę wam!-powiedziałam ze spokojem
-Ale jak?-spytał Luk
-Katty i Shadow! Do mnie!-wykrzyknęłam
-Już jesteśmy!-krzyknęli razem
-Pomóżcie tej waderze-powiedziałam
-Spokojnie kochana.-powiedziała Katty
Małe wilczki już prawie były na świecie,więc każdego ogarnął entuzjazm. Gdy wilczki się już pojawiły Luk zemdlał.
-Luk,kochanie co się stało?-powiedziała zaniepokojona Geneza
-Co,co się stało?-ocknął się Luk
-Jesteś ojcem!-wykrzyknęli wszyscy razem
Luk ucieszył się i polizał Genezę.
-Dziękuję wam za pomoc. Jak możemy wam się odwdzięczyć-powiedział Luk
-Nadajcie imiona swoim szczeniakom i dołączcie do mojej Wiosennej Watahy!-zaproponowałam



Od Blue          Jak dołączyłem do watahy?
Mieszkałem na łące obok wielkiego wulkanu. W mojej watasze nie było zabawy wszyscy musieli ciężko pracować. Ja byłem strażnikiem bo jestem bystry więc się do tego nadaję. Przyznaję było to trudne zadanie ponieważ wokół nas osiedliły się 4 wrogie watahy. I na każdym kroku chciały zabrać nam nasze dzieci. Przepraszam, ich dzieci. W watasze nie byłem nikim ważnym a jednak sporo wader szalało za mną. Ale ja nigdy nie spotkałem tej odpowiedniej. Pewnego dnia samiec alfa powiedział: Daję wam dzisiaj wolne! Od razu oddaliłem się od watahy i popędziłem do źródła z wodą i zacząłem pływać. Nagle zobaczyłem piękną wilczycę. Miała rude futro i wyglądała pięknie w blasku zachodzącego powoli słońca. Tato chyba wybrałem tą jedyną- pomyślałem. Nie spodziewałem się tego ale ona mnie zauważyła.
- Cześć wyglądasz na zmieszanego coś się stało?
Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. Myślałem tylko: czy to sen czy jawa?
Od Tosi
-Halo? Ziemia do wilka!-wesoło powiedziałam.
-Czy ja jestem w niebie,a ty jesteś aniołem?-powiedział Blue
Zaśmiałam się i zarumieniłam. Zasłoniłam się ogonem i powiedziałam:
-A co? Wyglądam jak anioł?
-Eeeeeee tak! Przepraszam gadam bez sensu...-powiedział mocno zmieszany Blue
-Nikt mi nigdy nie powiedział,że wyglądam jak anioł. Dziękuję!-powiedziałam i przytuliłam go.
-Jak masz na imię piękna wadero?-zapytał z uśmiechem Blue
-Tosia,ale możesz mi mówić Tośka. A ty? Jak się tu znalazłeś?
Od Blue          Moja czy jej?
Ja jestem Blue. Jestem z watahy Wilków strachu. Ale nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię.
- Nie ja wolę się nie zadawać z takimi jak ty!- powiedziała Tosia i pobiegła.
- Zaczekaj!- chciałem za nią pobiec, ale wiedziałem, że jeśli pobiegnę to nie znajdę drogi powrotnej do mojej watahy. Patrzyłem więc tylko.
- Bu!
Przestraszony odskoczyłem w tył.
- To ty? Nie przepraszam masz może przypadkiem siostrę bliźniaczkę?
- Nie to ja- roześmiała się głośno.
- Ale jak przecież ty...
- To ja bardziej nadaję się do watahy strachu niż ty.
To było naprawdę śmieszne więc zacząłem się śmiać razem z nią. Pomyślałem, że Tosia jest naprawdę fajna.
- Może dołączysz do mojej watahy?- spytała Tosia niespodziewanie.
Teraz sobię myślę co wybrać moją czy jej?



Od Claudeen          Jakie słodkie szczeniaki!
Tutaj będziesz pracować. Masz szansę zapoznać się również z innymi wilkami. Poznaj inne opiekunki:
- Glimmer,
- Kari,
-Calista,
-Grafiti,
-Geneza, oraz Sabrina
- To niesamowite ile was jest!
- A no i oczywiście szczeniaki- dodała Tośka.- Kari- zwróciła się do najbliżej stojącej wadery- zapoznaj Claudeen z młodymi, mam kilka ważnych spraw.
- Nie ma sprawy- odparła wesoło wilczyca i zaczęła:
To jest Ally
- Dzień dobry jestem Ally.
- Dzień dobry- odparłam zauroczona pięknym maleństwem.
Ally pomerdała ogonkiem i pobiegła.
- Tak, a to jest Moon.
- Dzień dobry, opiekunko!
- Cześć, kochana- powiedziałam zauroczona szczebiotem młodego wilczka.
- A to jest mój najprzystojniejszy brat pod słońcem, Kodi.
Stanął przede mną przystojny młody wilk.
- Chłopie wyjdziesz na wilka!- rzekłam z uznaniem.
- Kodi pomerdał ogonkiem- widać było, że wiedział, że to był żart!
- No, a to jest Nada- zakończyła Kari, a następnie poszła do reszty.
Nada nic do mnie nie powiedziała, widać było, że jest tu nowa bo nie mówiła śmiało tak jak inne dzieci.
- Coś się stało?- spytałam rozpoczynając rozmowę.
- Nnnnie, nic.- odparła.
- Zagramy w piłkę?- spytałam.
Waderka pokiwała głową.
A ja westchnęłam z ulgą biegnąc po piłkę- chyba wszystkie dzieci mnie zaakceptowały.



Od Blue          Louis i Tosia
Tosia oprowadzała mnie po watasze powiedziała, że na razie pokaże mi tylko chłopaków. Za każdym razem jak się do któregoś zbliżała wolałem szybko iść dalej bo ciągle chciałem być z Tosią żebyśmy ze sobą rozmawiali. Wszystko szło dobrze dopóki nie doszliśmy do jakiegoś Louisa. Tosia zatrzymała się i patrzyła na niego rozkochanym wzrokiem. 
Nie mogłem na to patrzeć. Uciekłem ile sił w nogach. 
- Blue zaczekaj!- wołała za mną, ale ja wiedziałem, że jeśli ona go kocha to nigdy nie będę szczęśliwy w tej watasze jeśli codziennie będę musiał patrzeć jak są razem. 
Gdy przybyłem do watahy mój ojciec rzekł: Musisz wybrać sobie żonę. Wybrałem już kandydatki. 
- Co? Nie! zaprzeczyłem- Ja kocham inną. Łzy napłynęły mi do oczu gdy sobie przypomniałem. Zresztą to już nie ważne.- powiedziałem a tata zaprowadził mnie do 15 kandydatek. 

Tymczasem Tosia szukała samicy do poszukiwania mnie. 
-Lola chodź ze mną po Blue uciekł.
- Nie mam czasu. 
- Windy chodź ze mną po Blue uciekł. 
- Nie mogę. 
- No to ty Claudeen. 
- Nie mogę. 
- Ktoś musi mi pomóc!- krzyknęła rozwścieczona Tosia. 
- Dobrze już pójdę, sorry dziewczyny- krzyknęła Claudeen i poszła. 

Gdy już były na miejscu i schowały się wśród krzaków Claudeen szepnęła: Czy on przypadkiem nie wybiera sobie dziewczyny???
Od Tosi          Którego wybrać?
-Nie to nie może być prawdziwe!-powiedziałam szeptem i nagle łzy poleciały mi z oczu-Tośka obudź się wreszcie. To tylko sen!-starałam sobie wmówić
Po chwili przybiegła Lola i gdy tylko ujrzała co się dzieje,przytuliła mnie i pocieszała:
-Nie martw się Tosiu... Przecież masz Louisa. Kochasz go,prawda???
-Kocham,ale... Również czuję coś do Blue,a nawet coś do Kasy!-wykrzyknęłam
Niestety usłyszały mnie wszystkie wilki z watahy Blue. Strasznie się zawstydziłam i pobiegłam gdzieś daleko. Znalazłam się w ogrodzie miłości. Zaszyłam się w krzak z kwiatami i zalałam się łzami. Po chwili znalazła mnie Lola i Claudeen. Lola ze zdziwieniem spytała:
-Tośka,czy ty powiedziałaś,że zakochałaś się w Louisie,Blue i w Kasie?
-No raczej tak... Każdy mi sprawia przyjemności i mi pomaga-odpowiedziałam Loli
-Ale to nienormalne!!!-wykrzyknęła Claudeen
-Claudeen! Ona ma kryzys!-obroniła mnie Lola
-No tak racja. Bardzo cię przepraszam-powiedziała Claudeen i mnie przytuliła
Siedziałyśmy tak bardzo długo,aż nagle zupełnie przez przypadek,Louis,Blue i Kasa znaleźli się jednocześnie w ogrodzie miłości. Jednocześnie powiedzieli:
-Tosia,to prawda? Zakochałaś się w nas wszystkich?
-A co wy tu robicie?-zapytałam z oszołomieniem
-Szukaliśmy ciebie,abyś wybrała jednego z nas-powiedział Kasa
-Dajcie jej spokój!-krzyknęła Lola
-Nie,nie Lola. Niech zostaną-powiedziałam
Po krótkim czasie Louis był jakiś zdenerwowany. Nie wiadomo z jakiego powodu. Nagle podszedł do mnie blisko,klęknął i wyjął coś błyszczącego. Zasłonił skrzydłami Blue i Kasę i powiedział:
-Tosiu moja kochana wilczyco. Wyjdziesz za mnie?
-Ale,ale co? Że jak? Tak! Zaraz... Nie,nie mogę!!!-wykrzyknęłam z zakłopotaniem i pobiegłam do mojej jaskini.
Na chwilę się zatrzymałam i powiedziałam do zakochanych we mnie basiorów:
-Nie szukajcie mnie! Po co?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz